Spotkaliśmy się pod szkołą prawie punktualnie. Tramwajem pojechaliśmy na dworzec, gdzie przesiedliśmy się w pociąg. Mieliśmy też mały postój na Wojanki i precla.
Godzinę jechaliśmy pociągiem. W Łodzi autobusem dojechaliśmy do zoo.
Każdy miał swoje propozycje, ale niektórzy najbardziej chcieli zobaczyć kapibary. Zaczęliśmy od wizyty w Orientarium, gdzie były słonie, małpy (nawet do nas podobne), makaki, krokodyle i inne zwierzęta.
Dotarliśmy do najbardziej wyczekiwanych kapibar (mamy tyle zdjęć!) i na karmienie pingwinów. Znaleźliśmy pieczątki z różnymi zwierzętami i poprzybijaliśmy je na całych rękach.
W zoo widzieliśmy też lwy, tygrysy, żyrafy. W wiwarium były obrzydliwe (dla niektórych słodkie) karaczany, których nie chroniła szyba. W budynku bardzo śmierdziało. Ostatnim punktem w zoo był sklep z pamiątkami - obowiązkowo!
Po długim spacerze nastał czas na posiłek - jak na każdej wycieczce był to McDonald’s, gdzie każdy był zadowolony!
Odpoczęliśmy i mieliśmy siłę na dalszy spacer - tym razem ulicą Piotrkowską. Były tam pomniki znanych ludzi i aleja gwiazd.
Wycieczka powoli dobiegała końca, ale w drodze na dworzec spotkaliśmy jeszcze pomnik misia Colargola.
Wyruszyliśmy z powrotem do Warszawy, a z dworca odebrali nas rodzice.
Było fantastycznie!